1

Krok pierwszy:
Programowanie

W cieniu koronawirusa
Lata 2020 i 2021, przebiegające w cieniu pandemii COVID-19, to intensywny trening ograniczeń, który obnaża dawną codzienność i jej słabości: konsumpcjonizm, nadprodukcję, hiperglobalizm, nierówności i wykluczenia społeczno-ekonomiczne. Stary system nie wróci łatwo na utarte tory – i nie powinien wracać. Potrzebne są reformy i gruntowny reset. Pamiętaj, że to, czy lekcje z pandemii staną się katalizatorem głębszych zmian, czy też pandemiczny wstrząs spowoduje pogłębianie wcześniejszych słabości, pozostaje – przynajmniej częściowo – również w Twoich rękach. 

> Przeczytaj raport opisujący sytuację twórców i twórczyń niepracujących etatowo w czasie pandemii: Inna kultura jest możliwa. Koronawirus i przyszłość kultury w Polsce, za: Instrat i Biennale Warszawa
> Przeczytaj raport Kultura przyszłości, opisujący sytuację w kulturze spowodowaną przez pandemię COVID-19 na przykładzie poznańskiego sektora kultury, za: Poznan.pl
> Przeczytaj artykuł o reakcjach teatru na pandemię, którego autorką jest Katarzyna Niedurny: Pandemia miała zmienić patologię w teatrze. Na razie jest tylko olbrzymi kryzys, za: e-teatr

Uciekając przed nadprodukcją
Zużywane tony materiałów rzadko są ponownie używane lub poddawane recyklingowi. Scenografie, architektury wystaw, rekwizyty wytwarza się często do jednorazowego wykorzystania. To kompulsywny tryb konieczności produkowania kolejnych artefaktów i szybkiego pozbywania się ich (zobacz: PRODUKCJA: MATERIAŁY). Nadprodukcja związana z życiem materiałów to tylko jeden z aspektów tego problemu. Kolejny to imperatyw „bycia produktywnym”, czyli realizowanie wielu projektów, jednego za drugim lub najlepiej kilku naraz, aby udowodnić swoją przydatność, zadbać o widzialność, zatrzymać lub zdobyć publiczność, napędzić spiralę finansowania, bo sukces jednej produkcji to świetny argument w staraniu się o kolejne. Terminy, projekty, granty – nauczyliśmy się łapać, łatać, gonić czas. Jednocześnie często gubimy po drodze jakość, szansę na głębszą refleksję nad realizowanymi działaniami, rezygnując z kształtowanych na etapie planowania fundamentalnych założeń, bo nie starcza czasu, by o nie zadbać. Problemem jest także tworzenie efemerycznych realizacji, np. spektakli i performansów, prezentowanych publiczności raz lub dwa, bo brakuje miejsca w programie na ich ponowną eksploatację, a konkurencja i niedomagająca współpraca między podmiotami kultury nie pozwalają na prezentację produkcji w innym miejscu. 

Co interesujące, nadprodukcyjnego pędu nie zatrzymała nawet pandemia. Internet, który na wiele miesięcy z medium komunikacyjnego stał się platformą programową, w poszukiwaniu straconego kontaktu z widzami i widzkami najpierw przeobraził się w przestrzeń prezentacji wydobytych z cyfrowych archiwów dokumentacji. Za chwilę zaś oddał miejsce nowym, mniej lub bardziej dopracowanym produkcjom cyfrowym. O ile jednak pandemiczną nadprodukcję można odczytać jako wyraz lęku o niepewne ekonomicznie jutro i solidarności z pozainstytucjonalnym środowiskiem twórczym, które bez działań w sieci na wiele miesięcy pozbawione zostałoby dochodów, o tyle nadprodukcja jako taka nie jest wyzwaniem nowym i kształtuje pole kultury od wielu już dekad. Dlatego należy zaprzestać rozliczania kultury według zasad rynkowych – czyli produktywności, konkurencyjności, widzialności, prestiżu, ilości. Te wskaźniki muszą przestać być motorami aktywności kulturalnej, by ucieczka od nadprodukcji miała szansę powodzenia. Kultura potrzebuje uspokojenia, zwolnienia, dłuższych procesów twórczych. Wymaga współpracy, a nie konkurencji, dzielenia się, a nie barykad własności. Wbrew obawom, nie zmniejszałoby to przestrzeni na kreatywność, eksperyment, prowokacje czy innowacje. Uważniejszy proces je wspomaga, pozwalając jednocześnie poszerzać zarówno pola krytycznej dyskusji, jak i współpracy. Skuteczna ucieczka przed nadprodukcją to też szansa na rozwiązanie innego problemu toczącego kulturę, czyli braku równowagi między życiem prywatnym a zawodowym, nadmiernej eksploatacji (lub samoeksploatacji) pracowników i pracowniczek, a co za tym idzie – chronicznego przemęczenia czy wypalenia, coraz częściej dotykającego kadry kultury.

 > Zobacz więcej: PRACOWNICZKI I PRACOWNICY
> Przeczytaj także: Weronika Parfianowicz, Nadprodukcja, za: Dialog 
> W ramach oddechu od nadprodukcji zajrzyj do tekstu Stacha Szabłowskiego na temat tworzenia sztuki, której nie ma: Wydarzenie zostało anulowane, czyli sztuka na kwarantannie, za: Przekrój

Postwzrost
Pokusa nadprodukcji nie jest wcale tak łatwa do przezwyciężenia – zwracają uwagę teoretycy i teoretyczki postwzrostu. Przeformatowania wymaga bowiem podejście nie tylko do ilości produkcji, lecz także do wartości, na których buduje się działania. Przeszkodą jest tu fakt, że dyskurs wzrostu i rozwoju przyjął się w ogólnym myśleniu jako „naturalny” i niepodlegający rewizji. A przecież nieskończony rozwój na skończonej planecie nie jest możliwy; ilość zasobów, którymi dysponujemy, jest z natury ograniczona. Wzrost dobrobytu nie zależy więc od zwiększenia produkcji i konsumpcji dóbr, ale od zrównoważonego zarządzania zasobami, które zapewniałoby dobrobyt wszystkim żywym istotom, całemu środowisku, całej planecie. 
Projekt postwzrostu, choć wychodzi od konieczności przemyślenia stosunku człowieka wobec środowiska i klimatu, przekłada te refleksje również na relacje społeczne. Poszukując sposobu na bardziej sprawiedliwe dzielenie się i zarządzanie zasobami, upatruje szansy w kooperatywach, lokalnych strukturach organizacji i horyzontalnych sposobach wytwarzania wiedzy. Praktyki te mogą posłużyć za scenariusze dla wspólnego budowania lepszej przyszłości. 

> Zobacz artystyczny narzędziownik postwzrostu i posłuchaj audycji nt. powiązania postwzrostu z kulturą: Postgrowth Toolkit, za: Postgrowth.art (w jęz. angielskim)
> Zajrzyj do encyklopedii postwzrostu, by bliżej zapoznać się z jego założeniami: The Postgrowth Encyclopedia, za: Postgrowth (w jęz. angielskim)
> Zapoznaj się z definicją pojęcia degrowth” – jedną z propozycji na organizację rzeczywistości nieopartej na wzroście gospodarczym. „Degrowth”, który można tłumaczyć jako politykę umiaru, kładzie nacisk na sprawiedliwość środowiskową, ekonomiczną i społeczną: Degrowth (w jęz. angielskim)

Feminizm i kolektywy troski
Ideę feministycznej instytucji kultury rozpropagowały w Czechach i Słowacji działaczki związane z galerią Tranzit, zaś w 2019 r. podczas Forum Przyszłości Kultury wprowadzili ją do polskiego obiegu Agata Adamiecka-Sitek, Marta Keil i Igor Stokfiszewski, testując jednocześnie możliwość jej praktycznego wdrożenia w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Feminizację rozumieli oni jako krytyczną refleksję nad obszarami władzy, sposobem organizacji pracy i zakotwiczonymi w dotychczasowym modelu kultury formami opresji. Odnosząc się do aktualnej polityki kulturalnej w kraju i wyzwań, jakie stoją dziś przed instytucjami kultury jako obrończyniami demokratycznych wartości, wskazywali, że praca na rzecz tych wartości może dokonywać się tylko wtedy, gdy stanowią one rzeczywistą podstawę funkcjonowania instytucji i gdy wartości te przekładają się również na wewnętrzne procesy funkcjonowania. Jako szansę na zachowanie tej spójności autorki i autor wskazywali feminizację instytucji kultury, tj. odejście od patriarchalnych wzorców zależności i hierarchii oraz ukierunkowanie ich w stronę wartości, które tradycyjnie w społeczeństwie uznawane są za kobiece – takich jak troska, współpraca, dbałość o wspólnotę. Instytucja kultury odczytywana poprzez figurę prącego do przodu, asertywnego, niezłomnego bohatera ustępowała w tym modelu miejsca instytucji jako platformy empatii i dialogu, otaczającej słabsze głosy opieką, kreującej przestrzeń wsparcia i współpracy. 

> Przeczytaj zbiór tekstów Agaty Adamieckiej-Sitek, Marty Keil i Igora Stokfiszewskiego dotyczących feministycznej instytucji kultury, pod wspólnym hasłem: Feminizm! Nie faszyzm, za: Didaskalia
> Zobacz kodeks praktyk Feminist (Art) Institution powstały w 2017 r. w ramach programu tranzit.cz, za: tranzit.cz

Ekologizacja instytucji kultury jako projekt programowy
Ekologiczna instytucja kultury to nie tylko instytucja, która podczas spotkań z publicznością podejmuje tematy związane z kryzysem klimatycznym i ekologicznym. To także miejsce, w którym namysł nad ekologią przebudowuje jego struktury i sposób funkcjonowania. To instytucja, która o ekologii mówi i która proekologicznie działa. Programowanie w ekologicznej organizacji realizuje się zatem na kilku poziomach. 
Pierwszy to dbałość o przyjazne środowisku naturalnemu rozwiązania w procesie przygotowywania i realizacji działań programowych. Obejmuje to refleksję nad realizowanymi formatami, wykorzystywanymi materiałami, posiadanymi zasobami, ich wpływem na ekosystem. Drugi poziom to uważność na środowisko własnej pracy. Tu wymienić można m.in. transparentność i energooszczędność procedur, sprawiedliwe zatrudnianie i wynagradzanie, szacunek wobec członków i członkiń zespołu niezależnie od pełnionej funkcji, niezgodę na wyzysk, systemowe nierówności i rywalizację, poszerzanie wewnętrznej partycypacji i zbiorowej dyskusji, wzmacnianie międzydziałowej współpracy, współdzielenie wiedzy i zasobów. To też miejsce na współpracę z innymi, podmiotowe włączanie do programowania zewnętrznych twórców i twórczyń, partnerów i partnerek instytucjonalnych czy ruchów aktywistycznych. Trzeci poziom to jakość i charakter naszych spotkań z publicznością, które obejmują wiele różnych aspektów – m.in. troskę o inkluzywność, diagnozowanie barier i ich niwelowanie, dbanie o dostępność używanego języka, poszerzanie przestrzeni współdziałania, uwzględniania różnorodności, dbania o włączanie mniej słyszalnych głosów i grup marginalizowanych lub dyskryminowanych. Dopiero kolejny poziom to sfera, którą klasycznie rozumie się jako „program”: wydarzenia, projekty i działania skierowane na zewnątrz, do publiczności. W ekologicznej instytucji kultury etap ten wzmocniony jest o rzecznictwo, czyli promowanie wśród odbiorców i odbiorczyń wprowadzania proekologicznych inicjatyw w swoim codziennym życiu. 
Programowanie w ekologicznej instytucji kultury wykracza zatem daleko poza „mówienie o”. Jakość struktur współpracy, relacji i procesów w tle, które wyprzedzają spotkanie z publicznością, jest tu równie ważna jak jakość klasycznie rozumianego programu. Ekologiczna instytucja kultury jest przy tym autorefleksyjna, autokrytyczna i transparentna. Nie ukrywa swoich słabości i niedoskonałych praktyk, które wymagają zmiany; rozpoznaje je, ujawnia i poddaje refleksji, by wraz ze swoim zespołem oraz innymi aktorami i aktorkami sfery kultury szukać wspólnych rozwiązań i zmniejszać ich negatywne konsekwencje dla środowiska naturalnego i dla środowiska pracy. 
Pamiętaj, że ekologizacja instytucji kultury nie jest procesem, który przeprowadza się z dnia na dzień; nie jest też celem, który można osiągnąć w pojedynkę. Wymaga długotrwałego zaangażowania osób i zespołów z każdego poziomu organizacji. Docelowo proces ten powinien stać się elementem całościowej polityki instytucji kultury. W praktyce jednak jego zarzewiem są często zmiany wychodzące od dołu – indywidualne inicjatywy i nieformalne kroki podejmowane przez grupy pracowników i pracowniczek, którym ten aspekt nie jest obojętny. Poszukiwanie nowych formuł działania, tworzenie nowego języka praktyk kulturalnych to szczególny potencjał i duże wyzwanie dla obszaru kultury. Nawet nieidealne próby są jednak lepsze niż utrwalanie obecnego niesprawiedliwego systemu. Ekologizacja kultury wymaga bowiem „robienia kultury” radykalnie inaczej niż dotychczas.

Może cię również zainteresować